forest
Kilka słów o foreście
W maju 2012r, jadąc do Opola drogą przez las, znalazłam przywiązanego do drzewa psa. Wyglądał strasznie, nie można było odnaleźć jego łap ani ogona w kołtunach, które miał na sobie. Dwie godziny trwało, zanim zaczął wyglądać jak pies. Pod grubą kopułą błota i sierści, był ukryty radosny około roczny mix Yorka. Jego radość i entuzjazm w każdym wzbudzały ciepłe uczucia. Za ciepły kąt i pełną miskę odwdzięczył się posłuszeństwem i miłością. Szybko się uczył i korzystał z każdej chwili. Niestety, jego radość nie trwała długo, bardzo szybko odszedł do psiego nieba. Przypuszczam, że w jego główce był guz, który spowodował szybką śmierć. Brakuje mi jego błysku w oczach i merdającego ogona, ale cieszę się że ostatnie dni życia spędził jako szczęśliwy, kochany psiak.